Za oknem robi się już nie tak fajnie, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Czasem stoimy przed wyborem, jak się ubrać, żeby było nam po prostu ciepło? Do dziś pamiętam ogromną traumę (na tamte czasy), kiedy musiałam ubrać pod spodnie…rajtuzy. uważałam to za mega obciach, że ktoś zobaczy i będzie zwyczajnie się naśmiewał z „babcinego stylu” (myślenie typowej nastolatki).
Co więcej, wolałam marznąć byle żeby wyglądać cool… Tak…bycie cool kończyło się zwykle zapaleniem pęcherza lub przeziębieniem. Teraz z perspektywy czasu szczerze doceniam i praktykuje rady tych babć, które największego rabanu robiły o zakładanie pod spód rajtuz.
Daje to cudowna ciepłotę w chłodne dni. Nie straszny wtedy mróz, nogi są osłonięte przed zimnym wiatrem- co w moim przypadku nie powoduje później podrażnień na udach, pękających żyłek od zimna. Napewno polecam ten sposób ochrony przed zimnem…jednak zdrowie ma się jedno!
A co z przemarzniętymi stopami, kiedy mamy sukienkę/spódnice a rajtuzy słabo chronią Nasze stopy przed chłodem? Najlepszym sposobem są…zwykle skarpetki, które można schować w botkach czy kozakach. Przy okazji choć odrobinę chronimy rajtuzy przed zniszczeniem na np. palcach.